Historia mojej rodziny - zastosowanie genealogii na lekcjach historii

Pod rozwagę

Polecenie: Zapoznaj się z tekstem

Jeżeli badacz w rodzinnych dokumentach nie znalazł dyplomów lub wywodów szlachectwa, nie powinien za wszelką cenę dążyć do „uszlachcenia” swojego nazwiska. To czy nasi pradziadowie pieczętowali się herbem czy nie, nic nie zmienia w naszym życiu. Niekiedy o wiele cenniejsze są archiwalia świadczące, że pochodzi się z rodziny chłopów z pokolenia na pokolenie, osiadłych w jakiejś wsi od czasów Jana III Sobieskiego, niż legitymowanie się bezprawnie kupionym w XIX w. przez pradziadka lub stryja wątpliwym dyplomem szlachectwa.

Warto wyrobić sobie szersze spojrzenie na problematykę oceny wydarzeń historycznych i udziału w nich naszych antenatów. „Takie genealogiczne podejście do historii, naszej własnej unikalnej historii, jaką zapewne nigdy nie zajmą się inni, ma jeszcze jeden aspekt-zrozumienia, że wszelkie granice państwowe i podziały religijne czy narodowościowe są w swojej istocie sztuczne. Ileż to razy w naszych dziejach brat musiał stawać przeciwko bratu, syn przeciwko ojcu, w imię owych podziałów, a wbrew własnej woli i nakazom więzów krwi”. Trzeba więc być przygotowanym na różne niespodzianki. Rodzinna tradycja ustna mogła np. zachować niejasny przekaz, że pradziad walczył w jakimś powstaniu. Badamy archiwalia i nagle dowiadujemy się, że nasz przodek brał udział w powstaniu, ale był żołnierzem w armii carskiej i był wyznania prawosławnego. Fakty tego rodzaju nie są wstydliwe, wręcz przeciwnie, sprawiają, że tradycja naszej rodziny jest nietypowa, tak jak losy każdego człowieka z osobna i tak jak każdej rodziny z osobna.

Powyższy przykład dowodzi, jak ostrożnie trzeba przyjmować wszelkie nieudokumentowane przekazy ustne o rodzinie i ważyć sądy o samej historii. Opowieści powtarzane z pokolenia na pokolenie zawierają ziarno prawdy, ale są bardzo nieścisłe. Jeżeli po 130 czy 200 latach nie zweryfikuje się ich z archiwaliami, to interpretacja ustnych przekazów może okazać się krańcowo rozbieżna z prawdą historyczną, a chyba każdemu zależy aby ustalić „jak to było naprawdę”.

 

Partnerzy
Współfinansowany w ramach programu Unii Europejskiej Erasmus+
Prezentowane na portalu treści wyrażają prywatne poglądy ich autorów i nie przedstawiają stanowiska Unii Europejskiej ani Narodowej Agencji Programu Erasmus+